Fez to po arabsku motyka, a legenda mówi, że takim złotym narzędziem zostały zakreślone granice murów, które opasały miasto-twierdzę, jedno z najdłużej nieprzerwanie zamieszkanych miejsc na ziemi.
Być tu to jak przenieść się kilka wieków wstecz. Najstarsza z czterech historycznych stolic Maroka, obok Rabatu, Marrakeszu i Meknes, drzemie w żyznej, zielonej kotlinie, okalają ją pustynne wyżyny południowego Rifu i kamienne szczyty Atlasu Średniego. Miasto arkadia, zbudowane w 789 roku przez Idrisa I, założyciela dynastii Idrysydów, w którym splatają się niezwykłe losy Maroka.
Fez dzieli się na trzy dzielnice. Najpiękniejszą z nich jest wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, położona na 300 hektarach medyna Fez El Bali, otoczona wysokim, nadszarpniętym zębem czasu murem. Można na wiele godzin zanurzyć się w plątaninie tysiąca wąskich uliczek i mijając się z objuczonymi osłami, obserwować tutejsze życie, które od tysiąca lat toczy się nieomal w niezmienionym rytmie. Pośród setek meczetów, medres, grobowców lokalnych świętych i mauzoleów przywódców religijnych wszelkiej maści, kupcy wystawiają swoje stragany z kwiatami pomarańczy na wagę, biżuterią, tkaninami, stożkami przypraw, suszonych owoców i tradycyjnymi skórzanymi kapciami marokańskimi zwanymi babouches. Najodważniejsi mogą skusić się na wycieczkę do garbarni Chouarasa, miejsca niezmienionego od średniowiecza. Z dachu wewnętrznego riadu widać kamienne kadzie wypełnione kolorowymi płynami, w których farbuje się skóry za pomocą naturalnych składników: krowiego moczu, henny, szafranu czy czernidła mątwy. Na okolicznych dachach malowniczo suszą się kolorowe skóry, w dali majaczy sylwetka pochodzącego z 859 roku meczetu i zarazem uniwersytetu, Al-Karawijjin, a w gwar miasta wdziera się śpiew muezina, który zwołuje wiernych na modlitwę pięć razy w ciągu dnia.
Największą część medyny Fez El Bali zajmuje suk, arabski bazar, podzielony na kwartały, gdzie można zobaczyć rzemieślników pracujących w miniaturowych warsztatach, dokładnie tak jak ich pradziadowie przed setkami lat. Nudzić się tu niepodobna! W kolejnych rzędach sklepików znajdziemy kosmetyki, miedziane naczynia, worki suszonych ziół i kosze z jadalnymi ślimakami. Słychać odgłosy wykuwanych metalowych tac, dzbanów i kamiennych mis. Nad głowami powiewają tysiące metrów kolorowych świeżo farbowanych chust i szali. Warto też zaglądnąć na stoiska z ceramiką i kupić nawet nieduży tajine, stożkowate naczynie kuchenne do przyrządzania wyśmienitej potrawy o takiej samej nazwie. Wieczorem, kończąc tu wizytę, należy wspiąć się na wzgórze z grobowcami Merynidów, skąd rozciąga się przepiękna panorama miasta, i poczekać, aż zachodzące słońce obleje złotem ściany medyny.
Obok dawnych murów obronnych z wieloma bramami, najlepiej wybrać przejście przez bramę Bab Bu Dżelud, zwaną od kobaltowych płytek Błękitną Bramą lub Bab al-Maruk, panująca dynastia Marynidów zbudowała kolejną, pałacową, pełną bezcennych zabytków dzielnicę – Fez El-Jedid, z żydowską częścią Mallah i niezwykłą synagogą Ibn Danana. Warto zobaczyć dostępny jedynie z zewnątrz pałac królewski, okrzyknięty jedną z najwspanialszych budowli świeckich w Maroku. Romantycy powinni zapuścić się na któreś z podwórek, do riadu, czyli tradycyjnego bogato zdobionego arabskiego domu, zbudowanego na kilku poziomach wokół wewnętrznego dziedzińca, by w cieniu i chłodzie sączyć słodką berber whisky – zieloną herbatę z miętą. Meczety w Maroku można oglądać jedynie z zewnątrz, dlatego też na spotkanie ze zdobniczą sztuką marokańską warto wybrać się do szkoły koranicznej Medresy Bu Inania lub Medresy Al-Attarin. Misterne, ażurowe, drewniane i kamienne zdobienia i pokryte zdobnymi kafelkami wewnętrzne dziedzińce podkreślają niezwykłą atmosferę niezmienną od wieków.
Trzecią dzielnicę, Ville Nouvelle – Nowy Fez, pełną spacerowych alei, placów ocienionych rzędami palm, zielonych parków i modernistycznych budynków, zbudowali Francuzi na początku XX wieku zgodnie z europejskimi wzorcami urbanistycznymi. Budynki zostały zaprojektowane w modnym wówczas stylu art deco z elementami stylu mauretańskiego. Zapuszczając się w białe uliczki natrafiamy na prawdziwe perły: stare kino czy targ rybny, przypominający te z francuskich miast przełomu wieków. Wiele barów i kawiarni zachowało atmosferę i urok czasów lat 20. i 30., przypominających Paryż.
Marokańska kuchnia nie obejdzie się bez przypraw, które nadają jej charakterystyczny niepowtarzalny smak. Na lokalne potrawy przez wieki miała wpływ kuchnia afrykańska, arabska i francuska, a najbardziej rozpoznawalną przyprawą jest szafran i kumin, ale najwięcej aromatu doda potrawom ras-el-hanut, mieszanka czosnku, imbiru i kolendry. Klasyki tej kuchni to maszwi – jagnię przyprawione szafranem, czosnkiem i papryką, pieczone w glinianym piecu, briouats – trójkąty z ciasta wypełnione farszem mięsnym, rybnym, a także owocami i orzechami lub ryżem; tajine, rodzaj gulaszu mięsnego lub rybnego z oliwkami i kiszoną cytryną podawany w naczyniu o tej samej nazwie, harira, pikantna gęsta zupa na bazie baraniny z soczewicą lub ciecierzycą z pomidorami. Ulubionym dodatkiem do potraw jest pikantna szar-mula, ostra pasta będąca mieszanką świeżego imbiru, chili, czosnku, cebuli, pora, kolendry i kuminu. Łasuchy mogą buszować do woli w słodkościach i wybrać albo naleśnik z miodem i masłem – beghrir, placek z kruchego ciasta podawanego z miodem – rgajf lub zdecydować się na "rogi gazeli" – kab alghzal – ciastka w kształcie księżyca wypełnione słodkim nadzieniem migdałowym lub owocami.
Każdego roku na początku lata w Fez jest gospodarzem międzynarodowego festiwalu muzyki sakralnej. Można usłyszeć berberyjską muzykę religijną i tradycyjną, wprowadzającą słuchaczy w tajemniczy trans, ale i dźwięki narodów arabskich, święte hymny Indii, sakralną muzykę Celtów, chrześcijańskie psalmy. Koncertom towarzyszą wystawy, seminaria i wykłady.